„Lokomotywa” to wiersz dla dzieci, który napisał Julian Tuwim. Wydany został przed II Wojną Światową w 1936 roku. W wierszu często występuje figura retoryczna zwana onomatopeją, która polega na naśladowaniu dźwięków. W wierszu są naśladowane odgłosy lokomotywy parowej. Lokomotywa szykuje się do odjazdu, ma wielu pasażerów, do których należą także zwierzęta i jest mocno załadowana pakunkami. „Lokomotywa” to jeden z najpopularniejszych wierszy Juliana Tuwima. Doczekała się tłumaczenia na wiele języków. Przekładu na język niemiecki dokonał James Krüss. Do jego przekładu dołączyłam moje tłumaczenie dosłowne w kolorze niebieskim, które ma na celu ułatwienie zrozumienia tego wiersza przez osoby uczące się niemieckiego, ponieważ James Krüss nie przetłumaczył tego wiersza dosłownie. Autor ten był wybitnym niemieckim pisarzem piszącym książki dla dzieci. Oprócz tego był także ilustratorem, poetą, dramatopisarzem, scenarzystą oraz tłumaczem.

Lokomotive – przekład na język niemiecki James Krüss

Die große Lok ist heiß.
Ihr Öl tropft auf das Gleis.
Und Öl ist, wie man weiß,
Lokomotivenschweiß.

Duża lokomotywa jest gorąca.
Jej oliwa kapie na tory.
I oliwa jak wiadomo,
jest potem lokomotywy.

Der Heizer, der füllt ihr mit Kohle den Bauch.
Drum keucht sie und jammert und stöhnt unterm Rauch:

Palacz, który napełnia jej brzuch węglem.
Dyszy, jęczy i stęka w dymie:

“UCH ist das heiß!
HUH soviel Schweiß!
PUH welche Glut!
DAS tut nicht gut!”

„UCH jak gorąco!
HUH tyle potu!
PUH co za żar!
To nie jest dobre!

Kaum kann sie schnaufen, kaum sich noch mucken:
Immer mehr Kohlen muss sie verschlucken. Und so viel Wagen stehn auf den Gleisen,
große und schwere, aus Stahl und aus Eisen. Die soll sie schleppen. Je, welche Mühe!

Ledwo sapie, ledwo zipie:
Coraz więcej węgla musi połykać.
I tyle wagonów stoi na torach,
duże i ciężkie, ze stali i z żelaza.
Musi je ciągnąć. To za trud!

Im einen sind Pferde, im andern sind Kühe.
Im dritten sind Männer, sehr dick und sehr rund,
Die futtern dort Würste, fast viereinhalb Pfund.

W jednym są konie, w drugim są krowy.
W trzecim są mężczyźni, bardzo grubi i okrągli,
Oni jedzą tam kiełbasy, prawie cztery i pół funta.

Im vierten Waggon stehn sechs große Klaviere,
im fünften sind wilde und seltene Tiere:
ein Bär, zwei Giraffen und ein Elefant,

W czwartym wagonie stoją duże fortepiany,
w piątym są dzikie i rzadkie zwierzęta:
niedźwiedź, dwie żyrafy oraz słoń,

im sechsten, da werden Bananen versandt,
im siebten sind eichene Tische und Schränke,
im achten gar eine Kanone – man denke!
Im neunten sind Schweine, die fett sind vom Mästen,
im zehnten nur Koffer und Kisten und Kästen,

w szóstym, tam są wysyłane banany,
w siódmym są dębowe stoły i szafy,
w ósmym armata – kto by pomyślał!
W dziewiątym są świnie, które są grube od tuczenia,
w dziesiątym są kufry, skrzynie, pudełka,

und dabei gibt´s vierzig solch riesiger Wagen,
was da alles drin ist, das kann ich nicht sagen!

A tych olbrzymich wagonów jest czterdzieści,
co jest w środku nie jestem w stanie odpowiedzieć!

Und kämen selbst tausend der stärksten Athleten,
und schmausten sie jeder wohl tausend Pasteten,
und würden sie noch so viel Mühe sich geben:
Sie könnten die Lok mit den Wagen nicht heben!

I nawet gdyby przyszło tysiąc najsilniejszych atletów,
i każdy zjadł by tysiąc pasztetów,
i włożyliby wiele trudy,
nie byliby w stanie podnieść lokomotywy z wagonami!

Plötzlich – tschuff,
plötzlich – puff,
da staunt jeder:
roll´n die Räder!

Nagle – gwizd,
Nagle –świst,
Wtedy się każdy dziwi:
Koła się kręcą!

Erst ging es langsam, Schildkrötenlangsam,
bis die Maschine allmählich in Gang kam.
Mühselig zieht sie mit Schnaufen und Grollen,
aber die Räder, die Räder, sie rollen.

Najpierw powoli, w żółwim tempie,
aż maszyna stopniowo zostaje wprawiona w ruch.
Z trudem wlecze się sapiąc i dudniąc,
ale koła, koła się kręcą.

Und nun geht es fort mit Getös und Gebraus
und rattert und tattert und schnattert und knattert.

A teraz przyspiesza z hukiem i hałasem
i terkocze i trzaska i trajkocze i terkocze.

Wohin denn? Wohin denn?
Wohin? Gradaus!
Auf Schienen, auf Schienen, auf Brücken, durch Felder,
durch Berge, durch Tunnel durch Wiesen, durch Wälder.

A dokąd? A dokąd?
Dokąd? Prosto!
Po szynach, po szynach, po mostach, przez pola,
Przez góry, przez tunel, przez łąki, przez lasy.

Die Räder, sie plappern ihr Sprüchlein (ihr wisst es):
“So ist es, so ist es, so ist es, so ist es!”

To koła, one trajkotają swoje powiedzonko (wy to wiecie):
„Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!”

Sie rollen, sie tollen durch Hügel und Tal,
als wär die Maschine kein Dampfross aus Stahl,
als wär sie, als wär sie – potz Schwefel und Pech –
was Kleines, was Feines, ein Spielzeug aus Blech.

One się kręcą, hulają przez pagórki i dolinę,
jakby maszyna nie była parowozem ze stali,
jakby była, jakby była – mimo siarki i smoły
czymś małym, czymś delikatnym, zabawką z blachy.

Warum nur, wieso nur, weshalb nur so flink?
Wer treibt denn, wer treibt denn, wer treibt denn das Ding?
Wer macht dies Gestöhn und Geschnauf und Gestampf?

Dlaczego, dlaczego, dlaczego taka zwinna?
Kto napędza, kto napędza, kto napędza tę rzecz?
Kto tak jęczy i sapie i tupie?

Der Dampf, liebe Leute, der zischende Dampf!
Der Dampf aus dem Kessel, (das weiß ja ein jeder),
der Dampf treibt die Kolben, die Kolben die Räder,
die Räder, sie treiben die schwere massive,
die keuchende eiserne Lokomotive.
Und immer plappern die Räder (ihr wisst es):
“So ist es, so ist es, so ist es, so ist es!”

To para, kochani ludzie, sycząca para!
Para z kotła, (to wie każdy),
Para napędza tłoki, tłoki napędzają koła,
Koła, one napędzają ciężką masywną, dyszącą żelazną lokomotywę.
A koła zawsze trajkotają (wy to wiecie):
„Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!”

Lokomotywa – Julian Tuwim

Stoi na stacji lokomotywa
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa –
Tłusta oliwa

Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:

Buch – jak gorąco!
Uch – jak gorąco!
Puff – jak gorąco!
Uff – jak gorąco!

Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze palacz węgiel w nią sypie.
Wagony do niej podoczepiali
Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,
I pełno ludzi w każdym wagonie,
A w jednym krowy, a w drugim konie,
A w trzecim siedzą same grubasy,
Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy.
A czwarty wagon pełen bananów,
A w piątym stoi sześć fortepianów,
W szóstym armata, o! jaka wielka!
Pod każdym kołem żelazna belka!
W siódmym dębowe stoły i szafy,
W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,
W dziewiątym – same tuczone świnie,
W dziesiątym – kufry, paki i skrzynie,

A tych wagonów jest ze czterdzieści,
Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.
Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
I każdy nie wiem jak się natężał,
To nie udźwigną – taki to ciężar!

Nagle – gwizd!
Nagle – świst!
Para – buch!
Koła – w ruch!

Najpierw powoli
jak żółw ociężale
Ruszyła maszyna
po szynach ospale.
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
I kręci się, kręci się koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi.

A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las
I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,

Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to,
Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,
Nie ciężka maszyna zziajana, zdyszana,
Lecz fraszka, igraszka, zabawka blaszana.

A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
A co to to, co to to, kto to tak pcha?
Że pędzi, że wali, że bucha, buch-buch?
To para gorąca wprawiła to w ruch,
To para, co z kotła rurami do tłoków,
A tłoki kołami ruszają z dwóch boków
I gnają, i pchają, i pociąg się toczy,
Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy,,
I koła turkocą, i puka, i stuka to:
Tak to to, tak